Nasze relacje: Uśmiechy K.Serockiego, torunianina z ul. Św.Ducha.

Powiększ rozmiar tekstu

Toruńska Orkiestra Symfoniczna. Uśmiechy K.Serockiego, torunianina z ul. Św.Ducha.

T0 BYłO NIEZWYKŁE!

Zakończył się festiwal Serocki #100. Dostarczył wielu emocji, wzruszeń, tym bardziej, iż kompozytor urodził się i wychował w Toruniu.  Wiele koncertów poprzedziły wykłady, np. „ Muzica elektroniczna w Polsce- pierwsze zachwyty i kontynuacja”, Muzyka artystyczna/a użytkowa a rola kompozytora w kulturze masowej PRL-u”, były spotkania z twórcami, np. z Zygmuntem Krauze, z Iwoną Lindstedt, autorką książki o Kazimierzu Serockiem, były recitale fortepianowe, koncerty kameralne.Słowem, dostaliśmy, melomani, wiele piękna i przeżyliśmy dużo wzruszeń.Zachwyciła nas ogromna ilość instrumentów na scenie, oddaliśmy hołd grze na fortepianie, flecie, puzonie, które bliskie były K.Serockiemu.

Przygotowani do koncertów, podziwialiśmy tego awangardzistę, kolorystę, optymistę, twórcę muzyki komunikatywnej i niezwykłej, wolnej od schematów, pełnej wszystkich barw. Jesiennych brązów, miodowego lata, srebrnej zimy, kwitnącej wiosennej łąki.K.Serocki to przede wszystkim pianista, ale studiujący też kompozycję, grę na fortepianie, koncertujący w kraju i za granicą.Współorganizator Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej”Warszawska Jesień” Mistrz operowania barwą, kompozycją otwartą, zwolennik wolności w muzyce, a nie mody, trendów, którego muzyka kipiała od  różnych emocji, nastrojów, była ironiczna, żartobliwa, patetyczna, ale i brutalna, gwałtowna.

W każdej kompozycji „gotowało” jak w garnku od zaskakujących zwrotów, tematów, barw, mieszanych wytrwale aż dotknęły doskonałości; są to muzyczne dzieła sztuki, róźnorodne, zdradziecko atakujące bądź płynące swobodnie przed siebie i nagle zawracające. Mistrz Serocki mieszał, komponował, jak sam powiedział, „barwami dźwiękowymi”. Łączył, kontrastował, porównywał, nie dawał słuchaczowi chwili oddechu.

Instrumenty na koncercie ustawiane były w różnych miejscach sceny, zupełnie inaczej niż stały do tej pory na koncertach symfonicznych, co pozwoliło zderzać się wydobywanym z nich dźwiękom, tworzyć dziwną spójność, która nagle traciła fundament, a dźwięki rozbiegały się po scenie, wkrótce odzywając się ściszone niczym oddalające się leśne echo.  Kłóciły się, zataczały koła, opadały gwaltownie lub równie nagle ulatywały, milkły; wywoływało to ruch. K. Serocki to Mistrz operowania barwą, kompozycją otwartą,  inspirujący się w równym stopniu poezją, co i odgłosami zwykłych wydarzeń, np. bulgotaniu wody pod pokrywką garnka wypełnionego rosołem.

Stworzył   niezwykłe kompozycje dla dzieci, pełne ekspresji, ale i elektroniki.Dziwne, przecież deklarował jej unikanie, co więc przekonało go do niej, aż zrodziła się z tego Pianophonia. Czytamy o nim, iż był mistrzem dowcipu, anegdoty, duszą towarzystwa, mistrzem aluzji, gry słownej, człowiekiem ciepłym, serdecznym.Kochał swingowe granie , chętnie angażował się we współpracę z filmem, tworzył także muzykę lekką, sięgał do ludowości, fascynował folklorem, był autorem pieśni marszowych,  kochał dodekafonię i oberka, przerabiał go i stylizował.Repertuar miał bogaty i różnorodny – od Bacha, Beethovena i Chopina, po Debussy’ego, Ravela i Szymanowskiego, nie licząc utworów mniej znanych kompozytorów (np. André-François Marescotti, Necil Kazım Akses, Héraclius Djabadary),

Wszystko to, o czym napisałam, przeżyłam podczas koncertów, wiernie słuchając niezwykłych, zaskakujących brzmień, nagłych zmian tempa.Muzyka K. Serockiego przeniosła mnie w świat kuligu z Potopu, kiedy Kmicic pytał: „ A co Oleńka, a co?’’,w świat pojedynku z Wołodyjowskim, w świat ośnieżonych pól na Kresach, sarmackiej biesiady, czy smutku Juranda z Krzyżaków.

Festiwal Serocki# 100 to projekt niezwykły, fantastycznie zrealizowany przez Toruńską Orkiestrę Symfoniczną.Jeżeli kiedykolwiek usłyszycie kompozycje K.Serockiego- otwieracie uszy i zastygajcie w bezruchu.

Fot. Łukasz Ułanowski / Toruńska Orkiestra Symfoniczna

Wiesława Chmielewska

Dziennikarka MYwToruniu.pl



Urodziłam się na Mazowieckiej Równinie, a w moim oknie, jak pisał poeta,  „pole i topole”. Skończyłam jakieś szkoły (nawet wyższe), wiedziona sercem znalazłam się na pięknej ziemi mazurskiej, by ostatecznie, zupełnie niedawno, zamieszkać w Toruniu. Mam zasadę, która brzmi (słowa poety): „Nie bądź pewny, że masz czas, bo pewność niepewna”. Wiele „robiłam” w życiu dla innych, mniej dla siebie i chciałabym, by tak pozostało. Fascynuje mnie „gotyk na dotyk”, lubię ludzi, kocham najbliższych.